Weekend był tak piękny, że postanowiliśmy spędzić go z dala od miasta 🙂 Od rana do wieczora chodziliśmy po lesie, po polach i zbieraliśmy przy okazji co ciekawsze okazy 🙂
Zachęcamy Was do zbierania ziół i innych jadalnych chwastów, póki są 🙂 My trafiliśmy na ogrom rumianków, chabrów, skrzypu polnego i całą masę zaniedbanej czarnej porzeczki. Coś czuję, że będzie mnóstwo maceratów do kremów w tym roku 🙂
Z rumianku zbieramy tylko kwiatuszki, takie świeżo rozwinięte, kiedy jeszcze białe płatki są w dobrej formie 🙂 Rumianek ma właściwości m.in. przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, rozkurczające, przyspiesza gojenie ran. Działa też bardzo dobrze na włosy, ale tylko blond, bo ma właściwości silnie rozjaśniające. Herbatka z rumianku uspokaja i pomaga nam zasnąć 🙂 Rumianku nie zebraliśmy zbyt dużo, gdyż większość była już zbyt „dojrzała” 😉
Chaber bławatek to bardzo wdzięczny kwiatuszek, który rośnie między zbożami. Zbieramy z niego tylko płatki brzeżne, reszta nas nie interesuje 🙂 Herbatka z chabra m.in. pomaga w stanach zapalnych nerek i dróg moczowych, w formie okładów łagodzi stany zapalne oczu. Suszymy go szybciutko, zanim płatki zmienią kolor, bo wtedy traci swoje właściwości.
Skrzypu polnego nie trzeba chyba nikomu znowu przedstawiać 🙂 Jest tak ładny, że będę go miała do kuracji moich włosów od wewnątrz 🙂 Trzeba zacząć regularnie pić herbatkę. Ponoć efekty są szybko widoczne, zwłaszcza przy rozdwojonych końcówkach… hmmm, przekonamy się.
Czarnej porzeczki znaleźliśmy ogrom! 🙂 Nie wiedzieliśmy co najpierw zbierać listki z czubka, czy owoce 😀 Na szczęście zdążyliśmy pozbierać wszystko. Listki już są ususzone, herbatka z nich jest bardzo delikatna i aromatyczna. Ze względu na swoje właściwości oczyszczające nerki, ma działanie silnie moczopędne. Co ciekawe liście czarnej porzeczki mają właściwości przeciwgnilne, w związku z czym hamują rozwój drobnoustrojów w przewodzie pokarmowym. Okłady można robić na wszelkie schorzenia skórne, trudno gojące się rany. Świeże liście używane są do kiszenia ogórków i kapusty, a także do zrobienia nalewki… hmmm 😉
Owoców (m.in. oczyszczają organizm z toksyn, wzmacniają naczynia krwionośne) też dużo nazbieraliśmy, dużo zjedliśmy od razu, a część ususzymy, będzie do musli 🙂
W lesie nazbieraliśmy również dużo młodych liści malin, też już są wysuszone na herbatkę 🙂 Nie wiem, czy wiecie, ale jest to jedno z ziół, które kobiety powinny mieć w swojej kuchni. Ja oprócz herbatki, chyba zrobię sobie z nich tonik, bo rewelacyjnie działa na cerę ze względu na dużą ilość minerałów 🙂
Zebraliśmy jeszcze trochę innych chwastów, ale dziś już wystarczy, pędźcie do lasu i na łąkę póki co po te kilka ziółek 🙂
P.S. To na pierwszym zdjęciu to bylica pospolita, super przyprawa do tłustych mięs (kaczka, gęś), ryb, roślin strączkowych. Zbieramy młode pędy bez pączków 😉 – pomaga na wątrobę, problemy kobiece, brak apetytu, przykry zapach z ust… itd. Też rwijcie! 🙂 (nie wolno tylko kobietom w ciąży i w czasie karmienia piersią!!!)
Do następnego spacerku 🙂
Komentarze